Archiwum wrzesień 2005


wrz 27 2005 Czy można nie chodzić na wybory
Komentarze: 1

Wybory za nami. Wśród różnych komentarzy  rozważany jest problem: dlaczego taka niska frekwencja. Mądre głowy zastanawiają się, nawet są robione ankiety wśród niegłosujących. No ale "najciekawsze"  są pomysły jak rozwiązać ten problem. Bo to jest problem, jeszcze nie za duży bo jednak znacząca część społeczeństwa do wyborów poszła. 40 % to w końcu nie tak mała siła. Spróbujmy odwrócić  pytanie. Dlaczego tylu ludzi poszło do urn.

 Po pierwsze kampania medialna, standardowe reklamy w mediach  nakłaniające do pójścia - w ten sposób można zapewnić sobie sprzedaż nikomu nieprzydatnych produktów, na które klient musi wydać własne pieniądze, więc co za problem skłonić go do czegoś co tak niewiele zachodu kosztuje. Zauważalne było nasilenie kampanii  wmawiającej  o "obowiązku" pójścia na wybory. Wybieranym zależy na każdym głosie, gdyż od tego zależy ich byt (w sejmie diety są całkiem całkiem)  więc dwoją się i troją aby zdobyć głosy. Mamy tu paradoks: dla wyborcy własny głos jawi się dosyć nieistotny, niewarty zachodu. Natomiast dla kandydata każdy głos to pewna kwota (nawet kilka złoty) którą należy zainwestować. Wyborca jest traktowany jak klient, któremu należy "wcisnąć" własny produkt. Presja moralna: zewsząd słyszymy że wybory to nasz obywatelski obowiązek. Dlaczego całość społeczeństwa obywatelskiego redukowana jest do tego obowiązku. Czy jedynym moim obowiązkiem jest wrzucić kartkę do urny i mam spokój na 4 lata. "Oni" się wszystkim zajmą. Czy jako obywatel mogę mieć wpływ na swój kraj (społeczeństwo) tylko co 4 lata. Z tym obowiązkiem kojarzy mi się dawanie jałmużny. Już ktoś mądry powiedział, że samo dawanie na tacę jest uspokajaniem sumienia, bo przecież daję potrzebującym - ale czy  jest to pomoc bliźniemu, czy tylko pozbycie się problemu. Strach i przyzwyczajenie. Niektórzy pamiętają czasy, w których niepójście do wyborów groziło szykanami. Człowiek też zachowuje się stadnie, niewiele jednostek potrafi świadomie się oprzeć tłumowi. A proszę pamiętać że cała ta zabawa w wybory regularnie się powtarza. Najtrudniej było tuż po wojnie w latach 40, ale tam pomogło "wydrukowanie" wyników, co praktykowano do końca poprzedniego systemu. Wg moich obserwacji istnieje pewien typ okręgów wyborczych o bardzo wysokiej frekwencji, rzędu 80-100%. Są to pewne zamknięte w ramach pewnej instytucji społeczności takiej jak szpital, statek, dom starców itp. Z pewnością ważą one na wzroście frekwencji, natomiast czy stanowią o wyznaczniku całego narodu - śmiem wątpić

Czyli na tak dobry wynik klasa polityczna zapracowała bynajmniej nie pracą na rzecz społeczeństwa

Czy można nie pójść na wybory? Można, bo to zrobiła większość, chociaż z różnych powodów:

Najprościej z lenistwa - nie miałem czasu, byłem zajęty, nie chciało mi się - tu się kłania obowiązek obywatelski Potem z lekceważenia - i tak to nic nie da, nikogo nie znam, wszyscy kandydaci są po jednych pieniądzach - ciekawe że nie pomstuje się na wyborców skreślających na chybił trafił. W mediach zauważono nową kategorię osób niegłosujących - tacy co się na politykę obrazili (nikomu w mediach przez gardło nie przejdzie że są przeciwni demokracji - to przecież by było szarganie uczuć religijnych) oczywiście pokazuje się takich osobników przy użyciu deprecjonujących epitetów. Już samo użycie "obrażony" sugeruje pewien stan emocjonalny, być może tymczasowy. A przecież to może być oparte na dogłębnych przemyśleniach i doświadczeniach.

 Cieszę się jednak że kategoria ta została zauważona, że niskiej frekwencji nie da się już zrzucić na garstkę anarchistów, nie da się powiedzieć, że połowie Polaków nie zależy na Polsce. Pewnej części niegłosujących zależy, i to bardziej niż wielu spośród głosujących. Oni dokonali wyboru i świadomie nie poszli do urn, gdyż głosowali przeciwko obecnemu systemowi. Trochę jest dziwna społeczna niechęć do takich osób, ale jak przyjrzymy się np. historii kościoła czy komunizmu najbardziej tępieni byli nie wrogowie a współwyznawcy głoszący potrzebę zmian (tzw. heretycy). Tu również z przeciwnika politycznego, tylko takiego co chce zmienić reguły gry, robi się wroga publicznego numer jeden, targającego się na "świętą" demokrację - a od kiedy ona taka święta.

--
antydemokrata
antydemokrata : :
wrz 26 2005 Jak porównuje się programy partii politycznych...
Komentarze: 3

W odpowiedzi na rozsyłane opinie.

Wygląda na to, że Platformie w pełni udało się zniknięcie byłego prezydenta Warszawy Pana Piskorskiego ze sceny politycznej. To właśnie ten polityk PO, który dorobił się za czasów swojej prezydentury wielu mieszkań na wynajem grając na giełdzie i na rynku dzieł sztuki ..:) Niestety pomimo solennych zapewnień nie przedstawił historii swojego rachunku maklerskiego.
W nagrodę został posłem parlamentu europejskiego z ramienia PO!

to nie wina partii tylko mediów,

Nie gesty polityków, ale fakty mówią o nich najwięcej. Bilbordy przypisujące pewnej partii trzymanie się zasad mają się nijak do rzeczywistości, chyba że te zasady to kolesiostwo, układy i ręka rękę myje. Tusk był liderem Platformy w czasie gdy Piskorski z list PO startował w wyborach do parlamentu europejskiego. I to jest prawdziwe oblicze platformy kolesiów.

Wg mnie w każdej partii obowiązują takie zasady (czym bowiem jest dyscyplina głosowania)

Żona Rokity w jednym z wywiadów powiedziała, iż partia jej męża jest niedojrzała do rządzenia... Święte słowa, które później się potwierdziły de facto brakiem programu.

Podatek liniowy i 3x15 okazał się całkowicie nieprzemyślaną konstrukcją. W trakcie debaty Platforma zaczęła dodawać kwotę wolną od opodatkowania. Po prostu kabaret, najwyraźniej program PO to “kilka luźnych kartek”.

Hasło podatek liniowy w mediach używane jest jako czerwona płachta na byka. Drobna modyfikacja pt. pominięcie "kwoty wolnej od podatku" i już można straszyć maluczkich jak to bogaci zyskają miliony a biedni tracą. Tak to już jest że większość wyznaje logikę  "Kalemu ukraść krowę to żle, Kali ukraść krowę - dobrze", jak podnoszono podatek na 50% (te 10 % to czasami było wiele tysięcy złoty) to było cicho. Prawda jest taka że już Balcerowicz proponował podatek "liniowy" z kwotą wolną. Obecnie też mamy kwotę wolną od podatku. Dodatkowo podatek z dużą kwotą wolną jest bardziej socjalny, im ktoś biedniejszy tym bardziej zyskuje. Tylko cynizmem albo głupotą można tłumaczyć niezauważanie różnicy


Podwyższenie podatku na żywność z 7% do 15% jest całkowicie nieodczuwalne dla 5% społeczeństwa, jednak dla 95% ma to duże znaczenie, dla wielu wprost egzystencjalne.

A kto wie ile żywności ma stawkę 7%, tylko te niskoprzetworzone, większość towarów ma 22% więc zmiana całego budżetu domowego biędzie inna, proszę sobie zobaczyć swój paragon z supermarketu. A wydatki na żywność to tylko część, reszta w większości opodatowana jest stawką 22%. Spoty reklamowe PIS kłamią (abo nie tłumaczą całej prawdy)

To są wybory pomiędzy ludźmi z charakterem, a ludźmi którzy obnoszą się swoimi zasadami na bilbordach. Wybór jest pomiędzy Polską uczciwą, a polska różową i cyniczną. Pomiędzy ludźmi pracy, a kombinatorami, ludźmi skromnymi, a bufonami, którzy już na plakatach wyborczych przedstawiają jako prezydent i premier.

Czy ktoś chciałby mieć za zarządcę w swoim majątku osobę skromną i przystoją. Czy też może kogoś kto się zna na kierowaniu. Niestedy w demokracji zdolności przywódcze, zarządzanie i tego typu talenty są w niełasce. Istotne jest aby człowiek był medialny, skromny. Zazwyczaj też nie powinien się w nic angażować, bo  zawsze  przy okazji  jakichkolwiek działać można mu cokolwiek zarzucić -  nie da się  czegokolwiek zrobić bez błędnie i tak  aby wszyscy byli zadowoleni. Wniosek - polityk nic nie powinien robić.


Tylko uczciwa Polska może się szybko rozwijać, gdzie korzyści z rozwoju gospodarki będą udziałem całego społeczeństwa. Platforma proponuje natomiast bardzo duże korzyści bardzo wąskiej grupie najbogatszych osób. To jest kredo Platformy, i nie dziwne, że PO nie pokazała swojego programu.

Demagogia - nie zrozumieć przekazu, wybiórczo potraktować założenia, na tej podstawie zmienić głoszoną tezę i wykazać że ktoś co innego głosi a co innego robi. Jak można powiedzieć program PO to “kilka luźnych kartek”, a akapit niżej:PO nie pokazała swojego programu. A ile powinien mieć program, tyle co konstytucja europejska, program jest wart tyle ile  waży papier. Proszę poczytać sobie konstytuję USA, jeden z najważniejszych i bardziej skutecznych dokumentów nawet nie ma kilku kartek.

W istocie PO wygląda tak jakby startowało w konkursie na miss piękności. Same spoty reklamowe i bilbordy oraz magiczne 3x15. Magiczne 3x15 się jednak ...odczarowało. Natomiast przed prawdziwą debatą o gospodarce politycy PO uciekali jak diabeł przed święconą wodą.

Tylko w kraju uczciwym gospodarka może się rozwijać.

Nieprawda. Wystarczy aby państwo ze swoimi agenturami nie przeszkadało. Mówi się że społeczność (grupa ludzi) nie ma sumienia, więc mówienie o uczciwym kraju jest bzdurą. Tylko człowiek jako podmiot może być uczciwy. Natomiast  urząd  składający się  w 100% z uczciwych  ludzi może w majestacie prawa  okraść i poniżyć obywatela.

antydemokrata : :