Komentarze: 0
Terroryzm został ogłoszony zagrożeniem dzisiejszej cywilizacji. Wszystkie media prześcigają się w tym aby jak najszybciej i najpełniej przekazać informację o nowych atakach terrorystycznych. Pokazywane jest jak to ludzie ucierpieli w wyniku tych ataków.
A jeżeli jest problem w mediach, to oczywiście zgłaszają się ludzie chętni do pomocy. Wśród nich najbardziej widoczni są politycy: a to składają kondolencje rodzinom poszkodowanych, a to zgłaszają coraz to nowe propozycje rozwiązania problemu o nazwie terroryzm. Ale czy jest to realny problem. Mimo, że jest to obrazoburcze, twierdzę że nie. Że terroryzm jest tworem, może nie wymyślonym przez media, ale chętnie przez nie wykorzystywanym. No bo media lubują się w pokazywaniu scen drastycznych, krzywdy ludzkiej itd. A najlepiej aby dany fakt był unikalny, nietypowy, nietuzinkowy. Im coś bardziej niezwykłego tym lepiej. Aktorzy sami przyznają, że lepiej i łatwiej jest grać np. kobietę bitą przez męża ("bo zupa była za słona") niż taką, którą mąż niby szanuje ale nie uwielbia, niby kocha ale nie pożąda. Przecież to za trudne i dla aktora i dla widza, bo widownia nie tak szeroka. O ile artyści czasami robią coś własnej potrzeby i nie pod publikę, to dziennikarze są na łasce rankingów popularności. Dziennikarz pisze to co jest popularne, więc ponieważ utarło się że terroryzm jest takim zagadnieniem to się go pokazuje.
Terroryzm jest łatwy, prosty i przyjemny w opisywaniu. Terroryzm nikogo nie faworyzuje, nikt nie zarzuci kryptoreklamy (a to że reklamowana jest Al Kaida to nic nie znaczy, oni i tak nie zapłacą), można być "obiektywnym", nie trzeba się na nim znać (jak np. przy pisaniu o gospodarce). Scenki i opisy są widowiskowe co przyciągnie widza. Terroryści też dbają o to aby za każdym razem atak był nieco inny aby się widz nie znudził. No bo im chodzi o reklamę. Terrorysta bez mediów nic nie znaczy, nic nie zdziała. Celem terrorysty jest np wolność własnego narodu i zamiast walczyć o to, np. zorganizować powstanie to znaleźli oni lepsze rozwiązanie. Wystarczy porwać dziennikarza lub dziennikarkę i już wszystkie kamery świata są na nich zwrócone. Koszty są nieporównywalnie mniejsze niż wojna czy powstanie a jaka skuteczność. Wystarczy kilku fanatyków do realizacji wspólnych marzeń. Za czasów naszych powstań trzeba było zorganizować znaczącą część narodu aby zwrócić uwagę świata, trzeba było przelać morze krwi. A teraz wystarczy kilka trupów, dobrze aby były z Europy czy USA, lepiej jeżeli są znane lub wystarczy aby można było cokolwiek o nich powiedzieć (np. syn senatora, kuzyn byłego ambasadora itp.) i już się kręci. Czy to jest tak istotne, te kilka istnień, przecież każdego dnia ginie tysiące ludzi z głodu, tysiące ludzi pod kołami samochodu, tysiące ludzi się zabija nawzajem. Tylko że to nie jest medialne, to nuda, to tylko liczby a atak terrorystyczny jest jeden, jedyny i to należy pokazać widzowi.
Niestety terroryzm w mediach to nie najgorsze co nas może spotkać. O wiele gorsi są politycy. Oni chcą nas przed terroryzmem "uratować" tylko jakim kosztem. Kosztem naszych pieniędzy - trudno. Będzie więcej policji, więcej wojska, pojawią się służby i urzędy żyjące z podatków na antyterroryzm. To domena demokracji: zabrać pieniądze i coś z nimi zrobić: nową ustawę, nowy urząd a może coś przy okazji zostanie rozwiązane. Znacznie gorsze są zakusy na naszą wolność osobistą. Pod hasłem zwiększenia bezpieczeństwa ograniczają nasze prawo do przemieszczania się: kontrole na lotniskach już uwłaczają ludzkiej godności. Kolejne służby podsłuchują nasze rozmowy, a przecież nie tak dawno obalaliśmy komunizm, dla którego szpiegowanie własnych obywateli było sposobem na istnienie. Policja będzie miała więcej uprawnień - po co. Gdy ukradną Ci samochód i tak nic nie zrobią, gdy złodziej spadnie z twojego dachu w trakcie kradzieży, to cię wsadzą za nieumyślne spowodowanie zabójstwa bo nie dałeś tabliczki ostrzegającej o takiej możliwości. Ale jak poznasz w internecie muzułmanina to cię zamkną pod zarzutem przygotowywania zamachu. Interesujemy się czy na Bali nie zginął Polak, ale to że na granicy z Białorusią czeka się na przejście 48 godzin, a i bez przekupstwa to nawet dłużej, to nasz ambasador nie wiedział (no bo "on lata samolotem" - cytat) a od czego on jest.
Wolność osobista jest bardzo ulotna, zabierają ją nie tylko wtedy gdy zamykają do więzienia. Ograniczyć ją można na wiele sposobów, z początku niewidocznie a potem jest za późno. Wystarczy odpowiednia ilość informacji o człowieku aby go wsadzić za kratki w imię prawa, a w zasadzie nie za kratki, wystarczy zabrać uprawnienia do wykonywania pracy (np. prawo jazdy, tytuł lekarza czy coś w tym stylu) i człowiek jest nikim - przychodzi do urzędu i udowadnia że nie jest wielbłądem.
Wolność osobista kosztuje: jak nie sprzedamy własnego adresu firmie marketingowej to nie otrzymamy promocji (ale w zamian nie będziemy zalewani niepotrzebnymi przesyłkami). Jak chcemy ochroniarza to musimy z nim chodzić na randki. Jak pojedziemy do innego kraju, miasta czy dzielnicy to możemy tam oberwać jako obcy. Ale mimo to nie oddawajmy tej wolności. Czy dlatego że w Iraku giną Polacy to ma być bezwzględny zakaz wyjazdów. Państwo ma nam pomagać w zapewnieniu bezpieczeństwa, i to tylko tam gdzie jako jednostki bądź mniejsze społeczności sobie nie dajemy rady. No i należy pilnować aby ochrona naszego bezpieczeństwa nie odbywała się kosztem naszej wolności gdyż prowadzi to w prostej linii do systemu totalitarnego (zachód jeszcze tego nie przeżył więc nie ma oporów).
Na krótką metę jeszcze jeden przykład - straż miejska, w swej idei ma pilnować porządku publicznego a co wyszło: psy gończe ścigające kierowców którzy nieco się spóźnili z opłatą za parking (czyli za coś co w wielu miejscach jest bezpłatne). Pomijam przyczyny dlaczego tak się dzieje. Oddaliśmy pewną wolność (wolność parkowania) urzędowi, a ten z właściwą sobie gracją z tak drobnego występku robi co najmniej wykroczenie prawne i ściga wszystkimi dostępnymi środkami prawnymi. A potem magistrat płacze że ludzie nie chcą robić zakupów w centrum miasta tylko w centrach handlowych.
Wracając do terroryzmu. Zachodnia cywilizacja gloryfikuje życie ponad wszystko inne, wg niej nie ma nic bardziej wartościowego od własnego życia, z relacji mediów zachodnich bije całkowite niezrozumienie: dlaczego np. młoda kobieta pozwala się wysadzić, dlaczego ludzie idą na pewną śmierć. Ale czy to tak trudno zrozumieć, czy Grunwald, powstania czy II wojna o niczym nie świadczy. Przecież życie pojedynczego człowieka to niewielka cena za istnienie narodu. Jeżeli tego nie zrozumiemy to polegniemy wszyscy w systemie totalitarnym.
Wnioski nasuwają się same. Przestańmy gadać o terroryzmie i terrorystach, trzeba przełknąć tę gorzką pigułkę (nie takie już przełknięto) a terroryści sami wyginą bo będą jak roślina bez wody na pustyni. Pozostanie jedynie problem: o czym będą pisać dziennikarze i przed czym nas chronić będą politycy.
Z poważaniem
Antydemokrata